Czy w turkusowych organizacjach lider jest samotny?

Czy w turkusowych organizacjach lider jest samotny?

Kilka miesięcy temu rozmawiałem na temat samotności lidera z Dyrektorem Generalnym jednej z największej spółek w Wielkopolsce. Twierdził, że szef jest zawsze samotny. Swoją samotność widział m.in. przez pryzmat kradzieży, jakie działy się w jego organizacji. Złodziej został złapany na gorącym uczynku, a okazał się nim jeden z kierowników, jego kolega, z którym czasem jeździł na motorze. – Jak w takiej sytuacji mogę komuś ufać? – pytał.

 

Zapadła głęboka cisza, bo co można odpowiedzieć, że takie rzeczy się zdarzają? Że to jednostkowa sytuacja?

 

Liderzy są samotni, bo niosą brzemię, które nazywa się ”odpowiedzialność za los spółki i ich współpracowników”.

 

Samotność liderów wynika z 3 powodów.

 

  1. Wewnętrznych – szefowie w kryzysowych chwilach, czasem takich, których dotyczą tylko ich samych nie chcą okazywać swoich słabości. Mają obawy, czy ich chwila zwątpienia nie obniży morale zespołu. Jest to zachowanie zgodne z zasadą: „rodzice śpią lepiej, gdy wiedzą mniej”.
  2. Społecznych – kolejną przeszkodą na drodze wyzbycia się samotności jest panujący etos rycerza, który pokona każdą przeszkodę i zabije każdego smoka. Większość menedżerów, sądzę, że nie tylko oni, nie jest nauczona mówić o emocjach, o tym co nas boli, smuci czy martwi. Różnica jest taka, że szef najczęściej jest zamknięty w gabinecie, a inni po prostu wyjdą na przysłowiowego papierosa z kolegą czy koleżanką i tam znajda przestrzeń by się wygadać.
  3. Zewnętrznych – przeciętny lider nie ma z kim podzielić się swoimi wątpliwościami, a nawet jak już by miał, to w jakiej formie miałby to zrobić?  Umiejętność docenienia kolegi z zespołu jest trudna, bo wymaga wyjścia poza swoją strefę komfortu w zakresie mówienia o uczuciach, a co dopiero docenienie szefa…

 

Jedna z wielu anegdot o Marku Edelmanie, opowiada jak czasem wpadał na oddział i żalił się „że nikt go jeszcze dzisiaj nie pochwalił”.  Wydaje mi się, że mówił pół-żartem, pół-serio, ale myślę, że ten bohater wojenny, powstaniec z Getta Warszawskiego, po prostu oczekiwał docenienia swojej pracy. Drobnego gestu, który na moment go uskrzydli, by za chwilę szczęśliwszy wrócił do codziennej rutyny. Zaskakujące, że on, który tyle przeżył i powinien mieć na tyle „grubą” skórę, że takie rzeczy nie powinny go interesować, jednak pokazywał, że jest inaczej.

 

W tym momencie pojawia się pytanie: co w związku z tym? Jakie jest lekarstwo? Nie wiem, nie mam ulotki i nie jestem farmaceutą, którego o to można zapytać. Mogę podzielić się swoim doświadczeniem.

 

Podstawowa rzecz to autorefleksja, czyli zastanowienie się na samym sobą. Jaka jest nasza sytuacja, co możemy zrobić, a czego nie powinniśmy? Polecam Wam rozmowę, m.in. na ten temat, Kamili Goryszewskiej z Dariuszym Użyckim w podcaście Słucham Gadam pt. Inżynieria Przywództwa. (https://sluchamgadam.com/sg060-inzynieria-przywodztwa-dariusz-uzycki/)

 

Kolejna kwestia, to uświadomienie sobie od kogo zależy, czy jesteśmy samotni. Czy nie jest tak, że “jestem tym, co myślę”? Samotność to stan umysłu. Emocji kontrolować nie możemy, ale możemy być ich świadomi. Gdy jesteśmy, to możemy zadać sobie pytanie: z czego dana emocja wynika? Wtedy odpowiedź jest prostsza niż nam się wydaje. Jakiś czas temu Ania Krajewska z firmy szkoleniowej Slow Life& Business podpowiedziała mi, bym zapisywał swoje emocje, szczególności te złe. Przyznam, że jest to ciekawe doświadczenia, bo jak coś umiemy nazwać, to łatwiej nam jest to zrozumieć.

 

Trzecia rzecz, to znalezienie odpowiednich osób w naszej organizacji. Tak jak w życiu, tak też w firmie nie z każdym będzie nam się tak samo dobrze rozmawiało. Nie ma znaczenia, czy to jest turkus, zieleń, czy jeszcze inny kolor określający kulturę organizacyjną. Nie mogę od nikogo wymagać wsparcia. Mogę natomiast powiedzieć, poprosić… by mnie pochwalił. Ale czy to jest wtedy autentyczne?

 

Gdy jestem totalnie psychicznie rozłożony, bo dostaliśmy jakiś kolejny „cios od życia” i nie mam siły ani nawet ochoty by robić opisanych wcześniej wiwisekcji, to bezczelnie dzwonię do mojego wspólnika i rzucam mu kilka kamieni, które noszę. Wiem, że teoretycznie mógłbym mu tego oszczędzić, ale z drugiej strony łatwiej w dwójkę nosi się takie ciężary. Poza tym, spółka jest jak małżeństwo, a wspólnik jest jak mąż czy żona.

 

Jeżeli mam rozterki natury strategicznej, to rozmawiam z Kamilem. Nie jest on typem wylewnej osoby, raczej konkretnej, zadaniowej, skoncentrowanej na liczbach. Niedawno zapytałem się go, czy w jego ocenie nie powinniśmy podejmować bardziej odważne decyzje to mi odpowiedział w ten sposób:

 

„Myślę że gdyby rok temu o tej porze ktoś powiedział jak będzie wyglądała sytuacja, to bylibyśmy nieco zdziwieni, więc ta odwaga raczej jest i stopniowo narasta. Póki co musimy udrożnić kilka procesów i wtedy będzie można dalej skalować. Myślę że rozwijamy się prawidłowo.”

 

Dokładnie, czegoś takiego potrzebowałem, więc skwitowałem to krótko – „przyjmuję” i tematu już nie drążyłem. Było mi lżej.

 

Czasem potrzebuję zwykłego docenienia. Takiego jak Marek Edelman… i wiem, gdzie mogę się udać, a jak chcę sobie po prostu, tak po polsku ponarzekać to idę z Mariuszem lub Kaśką na papierosa, choć oboje na co dzień nie palimy i przez parę minut mamy okazję na zwykłe ploty.

 

Frederic Laloux, autor książki „Pracować Inaczej”, twórca pojęcia „turkusowa organizacja” twierdził, że ten system działania jest oparty na trzech koncepcjach: samozarządzania, ewolucyjnego celu i dążenia do pełni.

 

Idea dążenia do pełni to możliwość pozostania autentycznym, czyli bycia sobą. To jest prawo do tego, by mieć dobry i zły dzień, to jest praca na swoich mocnych stronach. Bycie sobą jest oparte na zaufaniu. Co to oznacza? Że ja tym ludziom ufam i cenię ich zdanie. Wierzę, że nie zadziała zasada „wszystko co powiesz, może być wykorzystane przeciwko Tobie”. Trochę pomieszałem samotność z docenieniem, ale jeżeli się nad tym zastanowimy, to są to rzeczy z jednej strony różne, a z drugiej nierozerwalne.

 

Kończąc ten tekst, nasuwa mi się taki wniosek: lider zawsze trochę będzie samotny i to jest stan normalny, związany z tą funkcją, co też trzeba zaakceptować. Jeżeli sobie z tym nie radzimy, to warto udać się do coacha, który pozwoli nam porozmawiać samemu ze sobą, bo nikt lepiej nie zrozumie problemów lidera, niż on sam siebie.

 

Photo by Danka & Peter on Unsplash

Post a Comment